Siódmy syn siódmego syna


   W dzieciństwie seria pt. „Kroniki Wardstone” zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam dobrze moment, w którym przyjaciółka przeczytała na głos swój ulubiony fragment – rozdział trzeci, „Zaułek wodny numer 13”. Zgasiła światło i czytała przy świetle latarki, a my leżałyśmy na swoich łóżkach i wsłuchiwałyśmy się w opowieść. Gdy przyjaciółka na chwilę łapała oddech, cisza zdawała się dźwięczeć w pokoju. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się bać przez książkę. Byłyśmy wtedy na Zielonej Szkole, w czwartej klasie podstawówki.

   Fragment zrobił na mnie tak ogromne wrażenie, że z chęcią sama sięgnęłam po „Zemstę czarownicy” Josepha Delaney’a – pierwszy tom serii. Wraz z tym, jak wychodziły, czytałam kolejne części, jednak coś się stało i przerwałam. Nie wiem, co było tego przyczyną – może z upływem czasu po prostu o nich zapomniałam. Postanowiłam jednak, że kiedyś na pewno do nich wrócę. Męczyła mnie myśl, że nie znam zakończenia historii, która tak bardzo przypadła mi niegdyś do gustu.

   W tym tygodniu odebrałam kilka końcowych tomów. Do pełnej kolekcji brakuje mi jedynie jednego, jedenastego, który zamierzam dokupić w najbliższym czasie, a wtedy cała trzynasto-częściowa saga będzie w komplecie. Nie czekając na brakującą książkę zanurzyłam się w lekturze.

   Nasz główny bohater, Tom, ma trzynaście lat i jest wyjątkowym chłopcem. Jako siódmy syn siódmego syna zostaje oddany do terminu stracharzowi. Jest to praca ciężka i wiążąca się z samotnością, bo choć ludzie potrzebują usług stracharzy, to boją się ich i stronią od ich towarzystwa. Chłopak przykłada się do nauki z jednej strony chcąc uciec od nudnego życia na farmie, a z drugiej strony, by nie zawieść rodziców. Spokojne dni mijają bezpowrotnie, gdy Tom spotyka dziewczynę o szpiczastych trzewikach i nie wspomina o tym na czas mistrzowi.

   „Zemstę czarownicy” czyta się bardzo szybko. Mi zajęło to trzy dni, ale z łatwością jestem w stanie sobie wyobrazić skończenie jej w jeden wieczór. Jak dla mnie straciła niestety część swojego uroku – dostrzegam chociażby niedociągnięcia od strony technicznej (np. literówki), jak również kalki językowe, których nie powinno tam być. Do tej pory trzeci rozdział pozostaje najlepszym fragmentem grozy, jaki czytałam, choć tym razem dialogi na końcu wydały mi się nienaturalne i drewniane. Mimo to, lektura tej książki sprawiła mi wiele przyjemności. Bardzo podoba mi się fabuła oraz zróżnicowane postaci, często inteligentne i z charakterem. Zdarzają się krwawe, obrzydliwe lub okrutne sceny i szczerze zastanawiam się, czy dałabym ją dziesięciolatkowi do przeczytania (okładka sugeruje dziesięć lat bądź więcej), ale przecież sama byłam mniej więcej w tym wieku czytając „Zemstę czarownicy” po raz pierwszy.

   Z pewnym smutkiem stwierdzam, że nie dostrzegłam już tej samej magii, co niegdyś. Mimo to, z niecierpliwością sięgnęłam po następną część. Obiecałam sobie, że tym razem dowiem się, jak kończy się ta historia.

Ms

Komentarze

  1. Negatywny, które wymieniłaś brzmią bardziej jak uwagi do wydania/tłumaczenia. Myślisz, że oryginał trzyma się lepiej?

    Co poza wspomnianymi rzeczami pozbawiło tę opowieść dawnej magii? Czy jest to jedna z tych książek, z których się "wyrasta"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że faktycznie przede wszystkim książka traci przez niedociągnięcia edytorskie i tłumaczeniowe. Nie miałam okazji sięgnąć do oryginału, ale mam wrażenie, że wypadłby o wiele lepiej.

      A co do utraty magii - czytając nadal mam w głowie obrazy, które wyobrażałam sobie w dzieciństwie, dzięki czemu jest to dla mnie naprawdę nostalgiczna podróż w przeszłość. Dostrzegam jednak niedociągnięcia w motywach postaci, niepasujące do nich decyzje, których w dzieciństwie nie podważyłam nawet przez chwilę. W tym sensie można powiedzieć, że wyrosłam z tej książki. Mimo tego, są sceny które nadal wzbudzają we mnie emocje (np. Opis lepkich, cuchnących placków czy historia próby zlapania bogina przez poprzedniego ucznia stracharza, która źle się skończyła). Skoro nadal mnie poruszają, to wydaje mi się, że lektura "kronik wardstone" jest odpowiednia również dla odbiorców dorosłych.

      Usuń
  2. Ciekawe jak by wypadał w porównaniu do Pottera, czytając naraz od początku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie, niestety Potter miał przewagę i wyszedł kilka lat wcześniej :P

      Usuń
  3. Zaciekawił mnie tytuł książki i Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Mimo zrzędzenia serdecznie polecam ;)

      Usuń
  4. Bardzo fajnie napisałaś tę recenzję. Z przyjemnością przeczytałam całość:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawił mnie tytuł, serii nie znam, ale wydaje się ciekawa. Muszę poszukać tej książki i ja przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę serię wydano ponownie! Okładki się zmieniły, ale nie wiem, czy poprawiono treść ;) Nie powinno być problemu z dostaniem nowej wersji :)

      Usuń
  6. Nie słyszałam wcześniej o tych pozycjach :) Jednak twoja recenzja bardzo mnie zaintrygowała :D
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł skojarzył mi się z jakimś filmem, ale myślę że po książkę raczej nie sięgnę, bo wolę inne gatunki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powstało kilka różnych utworów o podobnym tytule ;)

      Usuń
  8. Brzmi bardzo intrygująco, chętnie podrzucę mojemu synowi

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz