Gra Animal Crossing i jej właściwości terapeutyczne


Animal Crossing: New Leaf
źródło
   Ostatnio pisałam o  The Legend of Zelda: A Link Between Worlds - grze, którą przeszłam i byłam z tego powodu bardzo dumna. Tym razem chciałabym się podzielić przemyśleniami na temat innego tytułu, w który gram z przerwami od niemal roku - Animal Crossing: New Leaf - gry, której nie da się skończyć. 

   Myślę, że jest to też całkiem dobry moment, żeby o niej poopowiadać, bo ledwie 20.03.2020 r. na rynek wyszła kolejna odsłona tej popularnej serii, tym razem na konsolę Nintendo Switch. Animal Crossing: New Horizons zachowuje swój urok oferując przy tym nowe rozwiązania. Edycja kolekcjonerska konsoli całkowicie skradła moje serce - wygląda minimalistycznie, elegancko i przeuroczo zarazem. 

Animal Crossing: New Leaf - o grze 

   Animal Crossing: New Leaf została wydana w 2012 r. na konsolę Nintendo 3DS. W grze wcielamy się w burmistrza, który zarządza małym miasteczkiem pełnym antropomorficznych mieszkańców. Rozpoczynając rozgrywkę wybieramy pasujący nam układ miasta, tworzymy swój awatar a także ustawiamy datę oraz godzinę - jest to bardzo ważne, ponieważ gra toczy się w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że włączając ją późnym wieczorem możemy podziwiać nocne niebo, a rankiem nie odwiedzimy zbyt wielu sąsiadów, bo będą wylegiwać się jeszcze w swoich łóżkach. Zależnie od pory roku będą zmieniały się kolory liści i pogoda, ale również muzyka w tle i gatunki ryb czy owadów, które można złapać.


Co robić w grze, która nie ma końca?

   Animal Crossing: New Leaf to gra symulacyjna, dająca namiastkę "slow life". Każdy dzień zaczynamy od wyjścia z naszego domku. Budynek możemy zmieniać i personalizować na wiele sposobów - w mieście znajdziemy sklep Nook's Homes, gdzie możemy kupić różne elementy zewnętrzne domu (skrzynkę pocztową, dachówki czy drzwi) oraz zlecić rozbudowę naszej chałupki. W skrzynce czekają czasem listy i prezenty, głównie od mieszkańców naszego miasteczka. Osobiście nie ruszam się bez łopaty, siatki na owady, wędki i procy - szczególnie to pierwsze przydaje się w moim codziennym obchodzie. 

   Dzień zaczynam zazwyczaj od poszukiwania skamielin - każdego dnia w losowych miejscach miasteczka pojawiają się cztery szczeliny, z których można je wykopać. Swoje okolice znam już w miarę dobrze i jestem w stanie wyłapać, którego z głazów nie było wcześniej - rozłupuję go wtedy za pomocą łopaty i otrzymuję w ten sposób ukryty klejnot. Taka gratka zdarza się raz dziennie. Przemierzając mapkę w poszukiwaniu skamielin pukam łopatą w każdy mijany głaz - jeśli trafię na wylosowany danego dnia głaz, kilka stuknięć łopatą dostarczy mi ponad tysiąc Bells - tutejszej waluty. 

   Gdy znajdę już wszystkie z powyższych, zazwyczaj udaję się do części miasta gdzie znajdują się różne sklepy - m.in. market czy sklep z ubraniami i akcesoriami. Zazwyczaj zachodzę do każdego z nich i od niedawna w każdym staram się coś kupić - dzięki temu z czasem sklepiki i zawarty w nich asortyment się powiększa. Zanim jednak zabiorę się za zakupy zachodzę do muzeum. Tu poddaję zebrane skamieliny ocenie i jeśli nie ma ich jeszcze w zbiorach - daruję je na rzecz kultury, a resztę sprzedaję. Muzeum jest też miejscem, gdzie możemy oddawać wszystkie nowo złapane gatunki ryb i owadów oraz kupione dzieła sztuki. Raz w tygodniu na rynku głównym pojawia się namiot a w nim Redd - postać handlująca rzeźbami i obrazami. Należy jednak uważać, bo za każdym razem z czterech dzieł tylko jedno jest autentyczne!

   To samo miejsce raz w tygodniu zajmuje namiot wróżki, a raz na jakiś czas, gdy organizowany jest  np. konkurs wędkarski - namiot sędziego. Raz w tygodniu mamy szansę spotkać też handlarkę rzepy (którą możemy potem sprzedać z zyskiem, jeśli podejdziemy do tego mądrze) oraz renowatorkę wnętrz, która za trzy tysiące Bells wybierze według własnego uznania nowe ściany i podłogi do naszego domu.

   Dom możemy przyozdabiać nie tylko z zewnątrz, ale również rzecz jasna, wewnątrz. Meble i akcesoria w różnych stylach kupimy w różnych sklepach, odkupimy od mieszkańców albo... strząśniemy z drzew! Zarówno wnętrza jak i ubrania mają konkretne style, dzięki czemu można próbować zdobyć całą kolekcję.

   Innym zajęciem, do którego zaczynam się przekonywać, jest sadzenie kwiatów i eksperymentowanie z mutacjami. Podczas zapylenia możemy osiągnąć bardzo ciekawe rezultaty kolorystyczne, w tym również te bardzo rzadkie, nie występujące samodzielnie w naturze.

   Do tej pory jednym z moich ulubionych hobby w grze było łowienie ryb. Mamy kilka lokacji, które na to pozwalają - rzeka przebiegająca przez miasteczko, plaża wychodząca na ocean oraz wyspa, na której oprócz łowienia możemy np. nurkować w poszukiwaniu mięczaków i krabów (one też mają swoją oddzielną zakładkę w encyklopedii).

   Największą częścią, o której powinnam była napisać wcześniej, jest oczywiście interakcja z mieszkańcami. Z każdym z nich warto zamienić choćby słówko każdego dnia - nie zajmuje to długo, a bardzo często mówią nam coś miłego lub zabawnego. Jeśli będziemy ich ignorować to po jakimś czasie zrobi im się przykro i się wyprowadzą. Ich miejsce zajmą po kilku dniach następni, być może bardziej odpowiadający nam sąsiedzi. Mieszkańcy często proszą nas o przysługi lub udogodnienia, które jako burmistrz możemy zlecić w ratuszu. Oznacza to zazwyczaj zbiórkę ogromnej ilości Bells, które gromadzimy wraz z mieszkańcami (ale umówmy się, głównie my). Mieszkańcy będą nas też zapraszać do zabaw lub oferować wspólne spędzenie czasu, ale spokojnie - w ekstremalnych przypadkach zabierają do pięciu minut.

   Niby nic, a jednak nazbierało się tego sporo! Nie wspomniałam też celowo o wszystkim, bo wiele możliwości odblokowuje się w trakcie rozgrywki i nie chcę psuć zabawy tym, którzy nigdy nie mieli okazji po tę grę sięgnąć. Sama też nie mam jeszcze odblokowanych wszystkich okazji.

Animal Crossing - właściwości terapeutyczne 

   Wielokrotnie spotkałam się w sieci z opinią, że Animal Crossing ma pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i jest wysoce cenionym tytułem przez osoby zmagające się z depresją i stanami lękowymi (np. tutaj). Sama też myślę, że gry z tej serii faktycznie mogą mieć właściwości terapeutyczne. Umówmy się, Animal Crossing to gra bez narzuconego celu, który należy wypełnić. Dzięki niej możemy choć na chwilę oderwać się od męczących smutków i lęków, a zamiast tego skupić się na czymś spokojnym i przyjemnym.  

   Najbardziej przemawia do mnie możliwość budowania rutyn - czegoś, z czym zaczęłam mieć ogromny problem w prawdziwym życiu. Osoby doświadczające stanów depresyjnych często zaniedbują swoje dotychczasowe rytuały, bo przestają z nich czerpać przyjemność. W Animal Crossing każdego dnia można wybrać się na poszukiwanie zakopanych w ziemi skamielin, ukrytego w skale klejnotu czy kamienia sypiącego złotem; można trząść drzewami w nadziei na monety lub meble do naszego domku. Poza tym można pójść na plażę zbierać muszelki lub łowić ryby nad rzeką, rozmawiać z mieszkańcami i wymieniać się z nimi listami, sadzić i podlewać kwiaty, a potem patrzeć każdego dnia jak rosną nowe, licząc na nowe mutacje. Innymi słowy możemy poświęcić od piętnastu minut do godzinki dziennie na te małe, wybrane przyjemności, których brakuje nam w codziennym życiu.  

   Być może nie każdemu przypadnie to do gustu, ale gra jest bardzo przewidywalna. Możemy odpalić ją każdego dnia i ze sporym sukcesem przewidzieć, jak tym razem potoczy się rozrywka. I właśnie to jest w niej... super. Osoby borykające się np. ze stanami lękowymi odnajdą w takiej grze spokój i poczucie bezpieczeństwa właśnie dlatego, że będą przygotowane na to, co się wydarzy i nic zbytnio ich nie zaskoczy. Na którymś z forów spotkałam się z wpisem, w którym osoba przyznawała, że za każdym razem, kiedy świat i dręczące ją myśli przyspieszają tak, że przestaje za nimi nadążać, włącza właśnie tę grę. Eskapizm nie jest nigdy dobrym wyjściem, ale zajęcie się na jakąś godzinę grą, by zatrzymać wir emocji brzmi potrafi przynieść ogromną ulgę.

   Dodatkową zaletą tej gry jest niezwykle przyjemna muzyka, która zmienia się zależnie od miejsca, pory roku i dnia, ale zawsze jest delikatna i subtelna. Na YouTubie można znaleźć kilkugodzinne wersje soundtrack'ów, często w połączeniu z odgłosami burzy czy odbijającego się o szyby deszczu. Takie dźwięki działają relaksująco i z pewnością sprawdzą się przy medytacji, pracy czy nauce.


Przemyślenia 

   Myślę, że wiele osób widząc tę grę nawet nie pomyśli, że ma ona tak wielu dorosłych fanów. Nie wiem jak popularna jest w Polsce, ponieważ wydaje mi się, że sama konsola nie przyjęła się u nas zbyt dobrze. Mam za to dobrą wiadomość dla tych, którzy chcieliby spróbować, a nie mają dostępu do żadnej z konsol Nintendo. W 2017 r. pojawiło się Animal Crossing: Pocket Camp, czyli gra mobilna. Grałam w nią zaraz po tym jak się ukazała i muszę przyznać, że posiada wiele cech Animal Crossing: New Leaf i śmiało można się nią zainteresować, szczególnie że jest darmowa, a smartfon posiada teraz niemal każdy - duzi i mali.

   Zdaję sobie sprawę, że wielu dorosłych może zawstydzać granie w gry z serii Animal Crossing ze względu na jej prostotę oraz uroczy wygląd. Ale czy na pewno "prosty" oznacza to samo co "dziecinny"? Czy jako dorośli musimy być nieustannie i intensywnie stymulowani, żeby czuć się reprezentatywny przedstawiciel swojej grupy wiekowej? Wydaje mi się, że "slow life" i otaczanie się przyjazną estetyką to coś, do czego być może wszyscy podświadomie dążymy. 

Ms
    

Komentarze

  1. Taka gra jest mi potrzebna, w ogóle dużo gier ma właściwości antydepresyjne, bo pozwalają się skupić czymś innym niż problemy dnia codziennego. Chętnie sprawdzę ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie jest sporo takich gier. Aż naszła mnie ochota, aby popisać o kolejnej - może komuś przyda się taka informacja, szczególnie w obliczu sytuacji, z którą się teraz wszyscy mierzymy.

      Usuń
  2. Ostatnio o tej grze "Animal Crossing" zrobiło się znowu naprawę głośno - właśnie przez Nintendo Switch. Wszyscy moi znajomi z Japonii porzucili Polemon Go i się przerzucili na te zwierzaki. A ja dalej łapię poki ;) chociaż już znacznie mniej intensywnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nowa część wyszła 20.03 i była od dawna wyczekiwana przez fanów, nic więc dziwnego!

      Usuń
  3. Super, że jest dostępna na smartfony - bardzo mnie zaciekawiłaś, a konsoli nie posiadam. Może też się wsłucham w soundtrack? Zawsze w grach wyłączałam wszelkie możliwe dźwięki, bo mnie irytowały prostą, zapętloną melodyjką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na smartfony to nie jest do końca to samo, ale myślę, że warto dać szansę. A na YouTubie polecam wpisać po prostu Animal Crossing soundtrack - wyjdzie mnóstwo propozycji. Aż żałuję, że nie dodałam tu żadnej ^^"

      Usuń
  4. pierwszy raz o tym słyszę, ale zainteresował mnie ten temat dzięki za cynk

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie mam w domu żadnej konsoli, baa, nawet tv cyfrowej nie mam, także na grach się nie znam :) Ale ta wydaje się rzeczywiście przyjemna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym pewnie nie miała, gdybym nie dostała swojej w prezencie ;) polecam dać szansę wersji smartfonowej :)

      Usuń
  6. Wydaje się być ciekawą opcją choć sam nie gram w takie gry ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowych graczy może znudzić, ale dla niedzielnych jak najbardziej fajna sprawa ;)

      Usuń
  7. Wydaje się ciekawa i ma ładną grafikę, ale to pole u nas pozostawiam mężowi, który jest specem od gier również dla naszych dzieci. Ja gram od lat tylko w Heroes 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby nieśmiertelna trzecia część? :p

      Usuń
  8. Słyszałam o tej grze juz jakiś czas temu i to spory a poźniej ucichło i znów przeżywa swoje pięc minut. Nie jest to jednak opcja dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. New Horizons to chyba już czwarty tytuł z serii ^^"

      Usuń

Prześlij komentarz