Labirynt duchów

Sylwetka kobiety stojącej na brązowym tle, stojąca półprofilem, czytająca książkę.

Okoliczności

   Ze względu na kwarantannę uznałam, że wezmę się za te wszystkie grube książki, których normalnie nie chciałoby mi się wozić ze sobą w komunikacji. Pierwszym grubaskiem z serii była Wojna Makowa, którą zaczęłam czytać jeszcze przed całą tą kabałą, a następnie Achaja - z obu wrażenia umieściłam już wcześniej na blogu. Po zakończeniu tej drugiej zastanawiałam się, po co sięgnąć, bo nie miałam ochoty od razu przechodzić do kolejnych części, choć z pewnością za jakiś czas do nich wrócę. Wybór padł na Labirynt duchów Carlosa R. Zafona - czwartego tomu z serii Cmentarz Zapomnianych Książek, który niegdyś już zaczęłam, a którego nigdy nie udało mi się skończyć. 

   Wcześniej czytałam już słynny Cień wiatru oraz Grę Anioła - jedną z moich ulubionych książek - i obie są rewelacyjne. Ze względu na to, że tej serii nie trzeba czytać w kolejności uznałam, że nic się nie stanie jeśli pominę trzecią część - Więźnia nieba, której nie mam - i sięgnę od razu po ostatni, spinający całą historię tom, czyli właśnie Labirynt duchów

   Ale spokojnie, nie musicie się obawiać o spoilery! Wyjątkową cechą tych książek jest to, że ich akcja nie dzieje się linearnie i z perspektywy tych samych postaci. Bohaterowie grający pierwsze skrzypce w jednej części w ogóle mogą nie pojawić się w innej lub być jedynie postaciami epizodycznymi. To, co je wszystkie w gruncie rzeczy łączy, to książki, a może konkretniej: tajemnicze miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek.

Fabuła

   Na okładce z tyłu możemy przeczytać:

   "Barcelona, lata pięćdziesiąte ubiegłego stulecia, mroczne dni reżimu generała Franco. Pewnego dnia piękna i inteligentna agentka Alicja Gris otrzymuje zlecenie z najwyższych sfer władzy. Sprawa jest ściśle tajna i dotyczy tajemniczego zniknięcia ministra kultury Mauricia Vallsa. Wydaje się, że ma to związek z przeszłością, gdy Valls był dyrektorem budzącego grozę więzienia Montjuic.

   Alicja wraz z kapitanem policji ma kilka dni na odnalezienie ministra. W trakcie poszukiwań w jej ręce trafia należący do Vallsa siódmy tom serii Labirynt duchów. Książka ta doprowadzi Alicję do ukrytej w samym sercu Barcelony księgarni Sempere i Synowie. Czar tego miejsca sprawia, że jak przez mgłę powracają do niej obrazy z dzieciństwa. To, co odkryje, może być śmiertelnym zagrożeniem dla niej i dla wszystkich, których kocha."

Wybrane postaci

   Najwięcej czasu w Labiryncie duchów spędzamy z Alicją Gris - około trzydziestoletnią, elegancką i tajemniczą femme fatale. 
Przed wyjściem jeszcze raz rzuciła okiem w lustro w przedpokoju, po czym z dezaprobatą kiwnęła głową. Samej sobie złamałabyś serce, pomyślała. Gdybyś je miała.
   Nieprzystępna, uderzająco chłodna, a zarazem niezwykle pociągająca Alicja wraca po latach do Barcelony, gdzie wraz z przydzielonym jej dwukrotnie starszym od siebie kapitanem Vargasem prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia ministra. Duet z początku wydaje się niedopasowany ze względu na indywidualizm bohaterki, jednak dwójka dobrze się dopełnia i w gruncie rzeczy bardzo szybko się zgrywa. W jednej z rozmów Vargas przekazuje Alicji, czego dowiedział się o niej od przełożonego:
Powiedział, że nie wierzy pani w to, by ktokolwiek mógł panią polubić, bo pani sama siebie nie lubi, i że według pani nikt nigdy pani nie lubił. I że nie potrafi pani wybaczyć tego światu.
   Podczas wojny Alicja doznała poważnego urazu, który przez całe życie dostarczał jej chronicznego bólu. Ów fakt w połączeniu z bardzo trudnym dzieciństwem doprowadził do tego, że kobieta stała się zgorzkniałym samotnikiem, choć w trakcie lektury wielokrotnie odczułam, że zrobiłaby wiele, by móc to zmienić. 
Najszczerszy ból przeżywa się w samotności. Alicja w cichości ducha odczuwała ulgę, kiedy Isaac krył się ze swym smutkiem w jakimś kącie, bo jedynym cierpieniem, którego nie nauczyła się znosić, był ból na widok płaczących staruszków.
   W Labiryncie duchów pojawia się również rodzina Sempere prowadząca księgarnię Sempere i Synowie, dobrze znaną tym, którzy czytali Cień wiatru, a wraz z nimi również fantastyczny i lekko ekscentryczny Fermin - rezolutny mężczyzna składający swoje wypowiedzi chyba jedynie ze złotych myśli. 
Samooszukiwanie się to sekret każdego niemożliwego przedsięwzięcia.
   Fermin jest wyjątkową postacią, odgrywa ważną rolę niemal w każdym tomie. Ten doświadczony przez wojnę mężczyzna jest zabawny, bardzo zaradny, sprytny, rubaszny i sprośny - ale w granicach przyzwoitości. Najczęściej jest głosem rozsądku, ale zapewnia też comic relief. Bez cytrynowych sugusów czuje się jak bez ręki - zazwyczaj stanowią osłodę życia, niekiedy również pomagają w nawiązaniu kontaktów.

   Wyjątkową i bardziej wampirzą postacią niż sama Alicja wydał mi się Leandro - jej mistrz i bezpośredni przełożony, który przygarnął ją i wychował od czasów nastoletnich. Leandro cechuje się wyjątkową szarmancją i rozwiązującym języki uśmiechem. Jest przy tym niezwykle zaborczy i manipulujący, lubi trzymać rękę na pulsie i zazwyczaj zna prawdę jeszcze zanim otrzyma raport od podwładnych. To mężczyzna, którego zdecydowanie lepiej mieć po swojej stronie, niż być przeciwko niemu. 

Przemyślenia

   Moim zdaniem każda z książek z tej serii, pomimo tego, że zaliczana jest przede wszystkim do gatunku literatury pięknej, posiada również swój własny podgatunek. W tym przypadku jest to zdecydowanie kryminał, który z reguły mnie nie pociąga i być może dlatego książka ta tak długo czekała na półce na swój moment. 

   Muszę przyznać, że miałam kryzys w okolicach miejsca, w którym za pierwszym razem ją porzuciłam - ciągnące się kilkadziesiąt stron historie, które bardzo rzadko otrzymywały nowy akapit, przez co przed oczami ciągnął się ogromny, przytłaczający blok tekstu. Zdecydowanie nie żałuję jednak, że przez nie przebrnęłam.

   Labirynt duchów to cudowna powieść, która spina klamrą wszystkie wątki, które pojawiły się w serii Cmentarza Zapomnianych Książek. Choć ilość postaci bywała niekiedy przytłaczająca, to nie było wątku, który byłby nudny lub przewidywalny. Każdy bohater, nie ważne czy pierwszo-, czy drugoplanowy, posiadał swój charakter i historię, bardzo często zagmatwaną i pełną przykrych doświadczeń. Nie należy również ufać ich początkowo przedstawionym tożsamościom, ponieważ nie wszyscy są tymi, za których się podają i odkrycie ich tajemnic absolutnie zwaliło mnie z nóg. Czarne charaktery są wyjątkowo bezlitosne i przebiegłe, a autor nie szczędzi czytelnikowi okrutnych i bardzo obrazowych scen. Największym zaś plusem, w moim odczuciu, jest język, który jest przepiękny, niemal poetycki. Świetnie sprawdza się nie tylko w przypadku opisów miasta (opartych na faktycznych miejscach w Barcelonie!), ale również w większości żwawych i błyskotliwych dialogów. 

   Cmentarz Zapomnianych Książek to seria, z której bije miłość do literatury i w której pisarze, redaktorzy i księgarze grają główne role. Labirynt duchów podsyca to marzenie, które zapewne większość czytelników po niego sięgająca niegdyś miała, a o którym dawno zapomniała - marzenie, by napisać swoją własną książkę. 

   W młodości marzyłam o tym, że zostanę pisarką i przez wiele lat miałam do tego ogromny zapał, jednak w którymś momencie zrozumiałam, że nie jest to tak prestiżowy i dobrze płatny zawód jak zawsze mi się wydawało, choć wcale nie dlatego chciałam wybrać tę pracę. W pisaniu książek zawsze pociągało mnie stworzenie świata i postaci, które mogłyby poruszyć innych. Od małego miałam przeświadczenie, że mam pomysły, które świat powinien poznać, którymi chciałam się podzielić. Mój problem polegał na tym, że... nigdy nie zaczęłam pisać. Wielokrotnie robiłam notatki opisujące postaci, ich wygląd i historie, często szkicowałam też bohaterów i miejsca, chcąc jak najszczegółowiej uchwycić to, co pojawiało się w mojej wyobraźni. Myślałam wtedy, że to wszystko po to, by uniknąć niedociągnięć w przyszłości, ale oczywiście to była tylko przykrywka, na której kończyły się moje przygotowania.

   To, co mnie hamowało i do tej pory w pełni nie pozwala wziąć się za pisanie to brak systematyczności i wewnętrzny krytyk. Żeby napisać tekst trzeba najzwyczajniej w świecie pisać. Podobno nie da się zaplanować książki od A do Z, a autorzy bardzo często odkrywają, co stanie się z ich bohaterami w trakcie tworzenia historii. Owszem, można mieć w punktach bardziej lub mniej szczegółowy plan wydarzeń, ale to, co stanie się między średnikami jest nieprzewidywalne i muszę przyznać, że nadal ciężko zaakceptować mi ten brak kontroli.

   Zdecydowałam się na prowadzenie tego bloga, ponieważ dzielenie się przemyśleniami na temat tekstów kultury sprawia mi przyjemność, ale również dlatego, że lubię pisać i chciałabym nabrać  w tym wprawy oraz dodać sobie odwagi. Z początku publikowanie postów i dzielenie się nimi ze znajomymi nie było łatwe, bo bałam się, że popełniłam głupie błędy i zostanę wyśmiana, ale nigdy nic takiego się nie wydarzyło. W tym momencie jestem szczęśliwa za każdym razem, gdy publikuję tekst, bo jest to dla mnie pretekst do nawiązania rozmowy oraz kroczek naprzód w moich ćwiczeniach pisarskich. Do tej pory z regularnością wpisów jest u mnie średnio, a wewnętrzny krytyk nadal we mnie siedzi (choć już rzadziej ze sobą gadamy), ale mam nadzieję, że kiedyś w końcu się odważę i zobaczę swoje nazwisko na okładce książki.
[...] chcę być pisarzem. Powieściopisarzem na domiar złego, tak to się chyba mówi.

Ms

Komentarze

  1. Zafon to jeden z moich ulubionych pisarzy, właśnie bez tę serię. Super że wykorzystujesz tak aktywnie kwarantanne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zafon od dawna jest dla mnie ogromną inspiracją jeśli chodzi o styl <3 I nie powiedziałabym, że wykorzystuję tę kwarantannę tak aktywnie, ale faktycznie znajduję dzięki niej więcej czasu dla siebie i swoich zainteresowań ^^

      Usuń

Prześlij komentarz