Achaja, tom 1.


Pierwszy tom Achai, położony na szarym tle, otoczony roślinami w białych doniczkach.

   Wróciłam do Achai pod wpływem Wojny Makowej - rewelacyjnej książki tego samego wydawnictwa, o której więcej przeczytać możecie w moim wpisie tutaj. Obie te powieści łączy podobny motyw: główne bohaterki są wybitnymi wojowniczkami i obydwie stawiają czoła okrutnym, przerażającym i często ohydnym obliczom wojny.

   Zaczęłam czytać Achaję teraz, bo nie miałam pojęcia jak długo przyjdzie mi czekać na następną powieść Rebecci F. Kuang. Bardzo rozbawiło mnie gdy zdałam sobie sprawę z tego, że po Achaję musiałam sięgnąć podświadomie, bo jedno ze zdarzeń odzwierciedla sytuację, z którą obecnie boryka się świat.

Fabuła Achai Andrzeja Ziemiańskiego

   W książce przeplatają się ze sobą trzy wątki.

   Pierwszym z nich jest historia tytułowej księżniczki Achai. Asija, młodsza od księżniczki o rok macocha darzy dziewczynę nienawiścią i czerpie ogromną przyjemność z upokarzania jej przy innych. Gdy w patriarchalnym systemie pojawia się problem dziedziczenia władzy przez żeńskiego potomka, Asija podsuwa mężowi pomysł odesłania Achai do wojska na obowiązkową służbę, dzięki czemu przeciera szlak do objęcia władzy przez swojego nowo narodzonego syna. Od tego momentu życie księżniczki ulega diametralnej zmianie. Jedynie z początku Achaja żywi nadzieję na powrót do domu. Bardzo szybko zdaje sobie jednak sprawę, iż macocha owinęła sobie jej ojca wokół małego palca i gdy sytuacja na froncie ulega gwałtownej zmianie, a Achaja z rekruta staje się żołnierzem, dziewczyna wie dokładnie, że palce maczała w tym wszystkim jej okropna księżna. Cudem unikając śmierci Achaja odbija się od upokorzenia do upokorzenia i brnie dalej, pchana chyba jedynie wolą przetrwania, zyskując cenne doświadczenie, dzięki któremu staje się coraz silniejsza.

   W drugim wątku poznajemy połączone ze sobą losy Zaana i Siriusa. Zaan - znudzony życiem skryba z małego miasteczka, który już dawno stracił najdrobniejszy sens istnienia, pewnego dnia staje się świadkiem podejrzanych zdarzeń, które uświadamiają mu, że coś musi istnieć poza biblioteką i karczmą, w której upijał się co wieczór. Sirius - choć zapewne nie tak brzmi jego prawdziwe imię - jest bardzo prostym chłopaczkiem, który nie za bardzo wie jak wykorzystać dzień inaczej niż na kradzieży czy morderstwie. Łącząc siły tworzą ambitny plan z mizerną szansą na sukces, dzięki któremu stają się sobie bliżsi niż rodzina. Plan, którego skutki bardzo szybko wymykają się spod kontroli, a konsekwencje stają się zbyt ciężkie do udźwignięcia…

   Trzeci dotyczy zaś czarownika Mereditha, któremu ukazuje się Bóg i w swojej tajemniczości zleca mu wykonanie niezwykle niebezpiecznego zadania. Mag podejmuje się misji zdając sobie sprawę, że jest to najprawdopodobniej bilet w jedną stronę, ale nie widzi powodu, dla którego miałby się przeciwstawić woli bożej. Podczas wędrówki spotyka dziwaczną postać chłopca-błazna z tobołkiem o nadnaturalnych zdolnościach, karzącego nazywać się mianem Wirusa. Chłopak okazuje się być pomiotem zła i choć niejednokrotnie wyprowadza czarownika z równowagi, to jest w nim coś czarującego.

   "Dlaczego to monstrum, ten chłopak jest sympatyczny, a Bóg jak martwy? Dlaczego Zło dominuje na świecie, a Dobro sączy się gdzieś i sporo się trzeba natrudzić, by odróżnić jego ziarno od plew? I wreszcie: dlaczego Zło... jest przyjazne... a Dobro jak panna wśród zalotników, tego wybierze, kto ją najgorzej traktuje. Dlaczego Zło jest jak karczma - każdy może wejść, weselić się i jeszcze wytchnienie zyskać, a Dobro – jak uboga twierdza w górach - nieliczni mogą ją zdobyć, a i z tych wielu odpadnie, bo na cóż tu się łaszczyć?"

Motyw zarazy

   Tym, co tak bardzo zaskoczyło mnie podczas lektury, mimo tego że znałam treść już wcześniej, było czytanie o zarazie w fikcyjnym świecie podczas trwania epidemii w prawdziwym życiu. Dosłownie za kilka dni minie miesiąc odkąd Uniwersytet zdecydował się odwołać zajęcia stacjonarne i rozporządził nauczanie drogą online, a zewsząd zaczęło dobiegać z początku hasło, potem nakaz "zostań w domu".

   W powieści wierzono, że chorobę rozprzestrzeniało "morowe powietrze". Domy z przebywającymi w środku chorymi i ich rodzinami zamurowywano, pozostawiając jedynie wąską szczelinę, przez którą przekazywano pożywienie za pomocą długiego patyka - o ile osoba miała siłę odkrzyknąć, gdy wywoływano jej imię. Z czasem znaleziono powód zachorowań, ale zanim opanowano sytuację, miasta ogarnęła panika, a większość ważnych, sprawujących władzę ośrodków padła pod napływem przerażonych, strajkujących mieszkańców.

   W dodatku postać Wirusa - który właśnie tym jest, wirusem, po raz pierwszy ujawniającym się człowiekowi, pewnym swoich umiejętności rozprzestrzeniania się i śmiertelności.

Przemyślenia

   Achaję cenię przede wszystkim za świetnie skonstruowany świat przedstawiony i intrygi polityczne. Z bohaterów zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu Zaan - uważam za niesamowite to, jak rozwinęła się jego postać. Od człowieka, który na nic nie czeka i niczego już w życiu nie oczekuje do obrzydliwie wnikliwego i piekielnie sprytnego gościa działającego zza zasłony, bawiącego się władzą, ale nigdy nie wyciągającego po nią dłoni. Myślę, że właśnie przez przedstawienie go jako błyskotliwego, ale nieprzystępnego mężczyznę, jego relacja z Siriusem tym bardziej nabiera znaczenia i blasku, co w tej części szczególnie było podkreślone w dwóch scenach - najpierw w świątyni, gdy Siriusa przerastają konsekwencje ich czynów i prosi Zaana, by wspólnie popełnili samobójstwo, a następnie gdy Zaan powraca do karawany, gdzie pozostawił przyjaciela i zastaje morze trupów i pobojowisko. Wtedy zdruzgotany wydaje rozkaz, by odnaleziono ciało - nic nie wskazywało bowiem na to, by ktokolwiek z orszaku przeżył.

   Cenię te powieść również dlatego, że stawia obok siebie magię, religię i naukę. Są to trzy rzeczy, które wykluczają się wzajemnie, jednak w tym świecie koegzystują i myślę, że to wyjątkowe podejście do tematu. Muszę jednak przyznać, że sposób, w jaki wprowadza się elementy naukowe, a zatem cały wątek Wirusa, jest dość konfundujący i ciężko było mi się w nim czasem połapać. Jeśli dobrze pamiętam, w kolejnych częściach trop ten będzie bardziej przystępny, na czym moim zdaniem postać Mereditha dużo zyska.

   Moim największym problemem było to, że męczyły mnie rozdziały z losami głównej bohaterki. Wątek Zaana i Siriusa wydawał mi się o wiele ciekawszy i zaczęłam otwierać ten tom tylko po to, by dowiedzieć się jak potoczy się ich historia, a nie historia księżniczki. Nie mogłam się też przekonać do wątku Mereditha, który był dość zawiły, a mimo to nie wniósł w tej części jeszcze zbyt wiele do fabuły. Dialogi były stylizowane, ale niektóre z nich bardzo mi nie leżały, np. wyzywanie kogoś per "dupo". Nigdy nie spotkałam się z czymś takim i częste stosowanie tego wyzwiska wydało mi się nienaturalne, szczególnie, że w języku polskim mamy szeroką gamę przekleństw. Kilkakrotnie czułam się też zniesmaczona scenami erotycznymi. Na ogół nie mam problemów z takimi rzeczami (wyjątkiem są powieści Murakamiego), jednak w tym wypadku odniosłam wrażenie, że autor przesadził z perwersyjnością i część opisywanych scen nie była wcale konieczna.

   Mimo tych minusów za jakiś czas z pewnością sięgnę po drugi tom. Pierwsza część kończy się połączeniem dwóch głównych wątków i przez to ciężko przestać myśleć o tym, co wydarzy się dalej.


Ms

Komentarze

  1. Fajny wpis. Ja cały czas się zabieram do sięgnięcia po Achaję. Dzięki Tobie sobie o niej przypomniałem. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Raz na jakiś czas warto spróbować czegoś spoza swojej strefy komfortu ;)

      Usuń
  3. Po przeczytaniu Achai moja córka zdecydowała się na pisanie pracy magisterskiej na temat kobiet w prozie Ziemiańskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twórczość Ziemiańskiego musi trafić na odpowiedni czas. byłam zakochana w Achai, stawiałam ją na piedestale, ale jak dorosłam wydaje mi się trochę lakoniczna i szowinistyczna (jak cała jego twórczość), co nie zmienia faktu, ze nadal ją lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapisuję na zaś. Czytam różne rzeczy i sobie zapisuję tytuły a potem sięgam w zależności od nastroju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry nawyk, też muszę zacząć tak robić

      Usuń
  6. Mam trudności z literaturą fantastyczną, jakoś nie mogę się w niej odnaleźć. Ale powieść wydaje się ciekawa. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W literaturze fantastycznej lubię właśnie to, że tak różni się od codzienności i pobudza moja wyobraźnię. Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Nie dałam rady przebrnąć przez pierwszy tom. Strasznie nie podobał mi się język i styl, jakim została napisana książka. Może trzeba do tej pozycji dojrzeć. Kiedyś planuję do niej wrócić, ale zdecydowanie nie teraz.

    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem o co chodzi. Na pocieszenie może tylko powiem, że o ile język się nie zmienia, to druga i trzecia część idą już jakoś lżej ;)

      Usuń
  8. Hmm, fabuła intryguje, zwłaszcza jej pewne konotacje z obecnie panującą sytuacją. Niedociągnięcia i mankamenty książki ciut zniechęcają, ale może by mi się spodobała. Nigdy nie mów nigdy, jak powiadają!
    Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to książka idealna, ale jak widzę po komentarzach - popularna! Myślę, że z tego względu warto po nią sięgnąć.
      Dziękuję za komentarz włóczykijko i również pozdrawiam!

      Usuń
  9. Muszę koniecznie przeczytać, dzięki za ten wpis

    OdpowiedzUsuń
  10. O proszę, jaka aktualna tematyka! Zarówno w kwestii wirusa, jak i intryg politycznych, których również obecnie jesteśmy świadkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwny jest ten okres i mało przyjazny :/ może powstanie z niego jakiś reportaż jak to wszystko się skończy? Aż strach pomyśleć, ile ważnych spraw utonęło pod newsami o koronawirusie.

      Usuń

Prześlij komentarz