Mag bitewny, tom 1.

Okoliczności

    Oba tomy Maga bitewnego dostałam od mamy jako przedwczesny prezent z okazji zdanej sesji. Nie mamy normalnie takiego zwyczaju, dlatego byłam bardzo zaskoczona i wzruszona tym gestem! Książki zażyczyłam sobie jeszcze na dzień dziecka, ale wtedy dostałam mój własny egzemplarz ukochanej gry planszowej, czyli Osadników z Catanu. Znacie, graliście? 😉 

    Po raz drugi do serii nakłoniły mnie często pojawiające się na Instagramie posty. Za pierwszym razem kupiłam w ten sposób rewelacyjną Wojnę Makową (o której pisałam tutaj), z resztą tego samego wydawnictwa, tj. Fabryki Słów, które wyróżnia się moim zdaniem na rynku wyjątkową dbałością o piękne wydanie. 

Mag bitewny - fabuła

    Na okładce książki o fabule napisano tak:

    "Armia nieumarłych pod wodzą demona zalewa królestwo Furii. Kolejne armie obrońców uginają się przed nieujarzmioną potęgą wroga. Ludzie zamieniają się w Opętanych i ruszają mordować własne rodziny. Świat pogrąża się w mroku, rozpaczy i dzikim przerażeniu.

    Jedyną nadzieją na przetrwanie jest walka u boku maga bojowego i jego smoka. Tych jednak jest zbyt mało. Od czasu Wielkiego Opętania tylko nieliczni mają odwagę przywoływać smoki. Niektóre z nich, szalone i nieobliczalne, stanowią śmiertelne zagrożenie dla ludzi. Potrzeba wyjątkowego człowieka, by okiełznać ich moc...

    Falko Dante - słabeusz w świecie wojowników, umierający na tajemniczą chorobę syn szaleńca i zdrajcy. Nie tak wyglądają bohaterowie tej wojny. A jednak to na jego barki spadnie ciężar odpowiedzialności i to jemu przypadnie do odegrania rola, która zaważy na losach tysięcy ludzi."

Wrażenia

- Wiesz, co mi powiedział, gdy założyli mu pętlę na szyję? [...] Że łatwiej umrzeć, niż odebrać życie i samemu żyć dalej.
    Mag bitewny t.1 to z całą pewnością kawał ciekawej historii w stylu epickiego fantasy ze smokami. Świat przedstawiony jest intrygujący - z jednej strony niemal stałe elementy fantastyki, takie jak czary, królestwa, żołnierze, wojny, wątki polityczne czy smoki, z drugiej zaś ograniczenia dotyczące "zwykłych" magów, które wpływają na ukształtowanie tego uniwersum i pojawienie się tzw. magów bitewnych. 

    Wielką zaletą tej książki są dla mnie bohaterowie - jestem zadowolona z ich różnorodności oraz relacji, które rozwijają się pomiędzy nimi wraz z rozwojem fabuły. Moją ulubioną parą są z pewnością Falko i Malaki, którzy przyjaźnią się od najmłodszych lat. Choć wiele ich dzieli - Malaki jest dobrze zbudowanym, powszechnie lubianym synem kowala, podczas gdy Falko jest chuderlawym i chorowitym synem zdrajcy, omijanym przez innych na kilometr. Niejednokrotnie młodego Dantego męczy poczucie winy związane z utożsamianiem przyjaciela z nim, jednak łącząca ich więź jest obustronna i jak najbardziej prawdziwa.
- Jak myślisz, pójdziemy tam jako przyjaciele?
- Nie - odrzekł Malaki. - Pójdziemy tak, jak żyliśmy dotąd... jak bracia.
    Bardzo podoba mi się również jeden z wątków miłosnych (chociaż nie zdradzę tu imion, bo mam wrażenie, że miał być dla czytelników zaskoczeniem) - jest niezwykle delikatny i romantyczny, niosący jednak nutę smutku, ponieważ bohaterom nie jest dane być razem. Mimo to oboje przez długie lata rozkoszują się dyskretnymi gestami i zapewnieniami o swoich uczuciach. Mało tego, obecna sytuacja sprawia, że mogą się już nigdy więcej nie spotkać.
Stawić czoła legionom piekielnym to jedno, ale pożegnać ukochanego mężczyznę, wiedząc, że być może widzi się go po raz ostatni - to zupełnie co innego.
    Ciekawie rysuje się również relacja czarownika Mereditha (zbiegiem okoliczności maga Mereditha mamy również w Achai, o której pisałam tutaj) z głównym bohaterem. Obaj poznali się w bardzo nieprzychylnych do nawiązania przyjaźni warunkach, a mimo to jeden był w stanie przeciwstawić się ojcu i nadstawić kark za drugiego. Moim zdaniem ich więź nie rozwinęła się jeszcze w pełni, ale przypuszczam, że zmieni się to wraz z następnym tomem.

    Jestem również ciekawa jak dalej potoczą się losy innych postaci, a przede wszystkim Fossety i Tobiasa, o których nie mogę niestety więcej napisać, bo nie chcę nikomu zaspojlerować 😖

    Poza bohaterami ważną rolę grał również język, dzięki któremu szybko sunęłam przez strony oraz wczuwałam się w sytuacje - szczególnie te pełne grozy czy wzruszenia. Przywołanie smoka, ucieczka przed potworem, widmo zbliżających się Opętanych - te wszystkie sceny sprawiały, że siedziałam cała poddenerwowana i niepewna tego, co się wydarzy, tym bardziej, że odniosłam wrażenie, iż autor nie boi się mordować swoich bohaterów 😉

    Mag bitewny ma też swoje minusy. Największym problemem, z jakim się spotkałam było tempo i proporcje następujących po sobie wydarzeń. Zwyczajowo powieść rozpoczyna się spokojnie i rozkręca się z czasem. Są też wypadki, w których historia rozpoczyna się mocnym akcentem, po czym za pomocą retrospekcji dowiadujemy się, jak doszło do takiego rozwoju spraw. Bywają oczywiście też inne schematy, ale ten zastosowany w Magu bitewnym jest czymś, z czym do tej pory się nie spotkałam. 

    Fabuła zaczyna się spokojnie, po czym bardzo gwałtownie następuje eskalacja wydarzeń, które mają znaczenie nie tylko dla naszych bohaterów, ale nagle dla wszystkich krain. Sytuacja staje się beznadziejna po czym w drugiej połowie książki znowu tempo i napięcie zwalnia do niemal początkowej fazy. Przypuszczam, że jest to związane z tym, że oryginalnie książkę wydano w jednym tomie. Być może czytając obie części ciągiem odniosłabym inne wrażenie. 

Podsumowanie

    Przyznaję, że miałam ogromne oczekiwania wobec Maga bitewnego ze względu na ilość pozytywnych opinii znalezionych w internecie. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, bo książka jak najbardziej mi się spodobała, jednak przez recenzje wyobrażałam sobie coś bardziej wyjątkowego. 

    Z pewnością zabiorę się za drugi tom, aby przekonać się, jak kończy się ta historia. W końcu fabuła jest ciekawa, a postaci absolutnie mnie urzekły, do tego język jest przyjemny, przez co łatwo można wciągnąć się na dłużej. Dodatkowo trzeba przyznać Fabryce Słów, że zna się na ładnych wydaniach - zarówno projekt okładki jak i znajdujące się wewnątrz ilustracje bardzo przypadły mi do gustu i zdecydowanie wzięły udział w kształtowaniu obrazu formującego się w mojej wyobraźni. 

    O tym, czy polecam Maga bitewnego Petera A. Flannery'ego zdecyduję po przeczytaniu drugiego tomu. Artykuł na ten temat pojawi się już niebawem!

Ms

Komentarze

  1. A ja chyba jednak sobie odpuszczę tą serię. Lubię fantastykę, ale czasem nie mogę odnaleźć się w fabule i chyba to byłaby jedna z tych pechowych książek.

    Pozdrawiam,
    Karolina z TAMczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) Ja finalny werdykt wydam dopiero po skończeniu drugiej książki. Mam nadzieję, że będzie pełna emocji, bo trochę tego oczekuję ;)

      Usuń
  2. Lubię fantastykę, ale historie o smokach do mnie nie przemawiają. Wolę wampiry i wilkołaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie też są super, choć od czasów "Zmierzchu" nie czytałam chyba żadnej w tym klimacie :/

      Usuń
  3. Na razie nie sięgnę z powodu braku czasu,chociaż zachęciłaś mnie do tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz