The End of the Fucking World 2



"The End of the F***ing World 2" (2019) źródło


   Przeszłość kreuje to, kim jesteśmy. Możemy próbować od niej uciec, modyfikować ją w naszej pamięci lub starać się zrobić wszystko, by ograniczyć jej wpływ na naszą osobowość. Nie każdemu się to jednak udaje. To, co się wydarzyło, bez względu na to, czy było zaplanowane, czy też stało się niezależnie od naszej woli, pozostawia na nas blizny – te widoczne, i te ukryte.

   Choć wydaje nam się, iż rany James’a i Alyssy zagoiły się po wydarzeniach z pierwszego sezonu, oboje nadal zmagają się ze skutkami swojej spontanicznej ucieczki. James spędza miesiące w szpitalu, przechodząc poważną rekonwalescencję, podczas gdy Alyssa przechodzi przez wielkie zmiany i bardzo usilnie stara się „żyć normalnie”. Rozdzieleni przez sąd i bliskich, starają się brnąć dalej, choć żadne z nich nie wie, czego chce, a przeszłość bardzo ciężko spoczywa na ich barkach.

   W drugim sezonie poznajemy równie ważną, i chyba równie skrzywdzoną przez los bohaterkę. Bonnie nigdy nie zaznała miłości. W domu rodzinnym panował chłód i jako młoda dziewczyna nie mogła sprostać wymaganiom oziębłej matki. Serią kłamstw kreuje swoją rzeczywistość, starając się odnaleźć choć odrobinę szczęścia. Życie Bonnie zmienia się diametralnie, kiedy zakochuje się w wykładowcy. Młoda kobieta upija się miłością i uzależnia od niej, jest gotowa zrobić dla ukochanego absolutnie wszystko, by zasłużyć na odwzajemnienie swojego uczucia. Jej świat nagle się wali, gdy dowiaduje się o śmierci lubego.

   W wyniku zawiłych okoliczności Bonnie, Alyssa i James spotykają się. Zaczyna się bardzo niezręczna znajomość, przepełniona kłamstwem i podszyta złymi intencjami. Seria niefortunnych zdarzeń sprawia, że Alyssa i James odbudowują swoją zrujnowaną wcześniejszymi wydarzeniami relację.

   Nie byłam zachwycona wieścią o drugim sezonie, ponieważ zakończenie pierwszego wydawało mi się pełne, z silną puentą. Nie widziałam potrzeby kontynuacji, mimo tego że „The End of the F***ing World” zrobiło na mnie ogromne wrażenie i było po prostu wyśmienite. Cieszę się jednak, że powstał drugi sezon. Uważam, że jest niewymuszony i doskonale łączy się z wcześniejszymi wydarzeniami. Dialogi są rewelacyjne, postaci niezwykle barwne, a te żeńskie są dodatkowo uparte (co wyjątkowo cenię w książkach i filmach). Szczególnie do gustu przypadł mi Todd, który był nad wyraz rozważny i wyjątkowo uroczy. Ze smutkiem muszę jednak stwierdzić, iż James nie jest już tym samym bohaterem – jego charakter bardzo się zmienił, ale wydaje mi się, że ciężko się temu dziwić. Muzyka jest w tej serii tak ważna, że chciałabym ją wymienić jako jednego z bohaterów. Utwory wybrane do tego serialu są tym, co dla mnie tak bardzo rządzi niesamowitym klimatem. Sceneria i piękne, wysoce estetyczne kadry to kolejny element, który podbił moje serce. „The End of the F***ing World” jest przepięknym serialem i niezwykle przyjemnie się go ogląda. Podobnie jak uprzednio, sezon ma osiem dwudziestominutowych odcinków. Osobiście wolę takie krótkie serie, a tę na dodatek bardzo chętnie ogląda się odcinek za odcinkiem. Nie trudno mi sobie wyobrazić zobaczenie całości na raz. 

   Gorąco zachęcam do obejrzenia, jeśli nie mieliście jeszcze tej przyjemności!

Ms

Komentarze

  1. Recenzja zachęca do obejrzenia, lubię tego typu seriale. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i jeszcze raz zachęcam do obejrzenia! :P

      Usuń
  2. TotalnieRecenzent14.11.2019, 16:47

    Trochę jednak boli fakt, że powstanie kolejnego sezonu - bezpośredniej kontynuacji - zabija to dramatyczne niedopowiedzenie serwowane przez finał pierwszego sezonu. Zastanawiam się, czy faktycznie nowy sezon jest wart tej straty?

    Na pewno i tak obejrzę, choćby dla muzyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się zgadzam, miałam bardzo podobne obawy przed obejrzeniem. Mimo wszystko cieszę się, że obejrzałam i moim zdaniem było warto ;)

      Usuń
    2. TotalnieRecenzent14.11.2019, 17:50

      A zapowiada się na sezon trzeci?

      Usuń
    3. Wydaje się, że nie. Znalazłam wypowiedź twórczyni serialu, Charlie Covell, która bardzo mnie urzekła:
      "I don't think you're going to get another series," she told press. "I think sometimes it's good to just stop things and I hope when you see the end you'll agree." (ze strony digitalspy).

      Usuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tym serialu. Akurat takie smutne historie nie sa teraz na mojej liście do obejrzenia, jednak kiedyś i taki moment nadejdzie. Bardzo fajnie opisałaś pokrótce o czym jest serial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko było mi nie zdradzić zbyt wiele ;) I rozumiem - również staram się ostatnio unikać smutnych historii, ale tak ciężko mi znaleźć coś pozytywnego ^^"

      Usuń
  4. A właśnie szukałam jakiegoś ciekawego serialu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, polecam spróbować, choć szybko się kończy ;)

      Usuń
  5. Wolę coś lzejszego ale opis bardzo ciekawy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, tematyka nie jest lekka. Dziękuję za komplement :)

      Usuń
  6. Ciekawie to opisałaś, co prawda wolę seriale o innej tematyce, ale na pewno kogoś zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz