Klątwa z przeszłości

  

   Tym razem powracam z „Klątwą z przeszłości”, czyli drugim tomem serii „Kroniki Wardstone” pióra Josepha Delaneya. Na wewnętrznej stronie okładki możemy przeczytać:  
  
   “Stracharz i jego uczeń, Thomas Ward, wyruszyli do Priestown, by załatwić pewną niedokończoną sprawę. Głęboko w katakumbach pod katedrą czai się istota, której stracharz nie zdołał pokonać, stwór tak zły, że jego moc może skazić całe Hrabstwo. Nazywają go Morem. Thomas i jego mistrz szykują się do najważniejszej w życiu bitwy, świadomi faktu, że Mór nie jest ich jedynym wrogiem w Priestown. Do miasta przybył bowiem Kwizytor, szukający w Hrabstwie wszystkich, którzy zadają się z mrokiem – wiedźm, czarowników i stracharzy! Czy Thomas i jego mistrz zdołają przeżyć czekającą ich grozę?”.  
  
   Z wywiadu z autorem dowiadujemy się, że Hrabstwo wzorowane jest na Lancashire, gdzie mieszka Delaney, a Priestown jest bazowane na mieście Preston, które pisarz wspomina z okresu dzieciństwa. Bardzo cenię sobie takie informacje. Mimo tego, że są to bardzo luźne inspiracje, świat przedstawiony staje się dla mnie bardziej wyjątkowy. Jeśli kiedykolwiek czytaliście serię „Cmentarz zapomnianych książek”, autorstwa hiszpańskiego pisarza, Carlosa Ruiza Zafona, to wiecie o co mi chodzi. Z tą różnicą, że u Zafona opisy miasta są tak dokładne, iż podobno w Barcelonie, gdzie toczy się akcja powieści, organizowane są wycieczki śladami bohaterów jego serii!  
  
   Nie jest to jednak post o „Cieniu Wiatru” czy niesamowitej „Grze Anioła”. W „Kronikach Wardstone” powracamy do naszego głównego bohatera, trzynastoletniego Toma, który w dalszym ciągu praktykuje u stracharza. Choć chłopak radzi sobie nad wyraz dobrze, mistrz traktuje go niezwykle surowo, nie racząc nawet jedną pochwałą. Tom zdaje sobie sprawę, że terminuje  u stracharza jedynie pół roku, ale brak aprobaty godzi w jego ambicje, przez co czyni coś, czego robić nie powinien – zagląda do starych dzienników mistrza, z których dowiaduje się  o kontrowersyjnych uczynkach swojego mentora. Wiedza ta, którą Tom zdobyłby niestety tak, czy inaczej, nawet bez sięgania po zakazane notatniki, okazuje się bardzo przydatna w dalszej części wydarzeń.  
  
   Podoba mi się fakt, że tym razem bohater nie mierzy się z jednym przeciwnikiem, a dwoma – nadprzyrodzonym stworem, którego zwą Mór, oraz ludzką szują, Kwizytorem, który rozkoszuje się  i bogaci na cierpieniu innych. Obaj są wyjątkowo okrutni, czego nie szczędzi nam w opisach autor. Tym razem musiałam robić sobie przerwy podczas lektury, bo żołądek wywracał mi się na myśl o niektórych z opisanych śmierci. Porównując do poprzedniej części, o której pisałam tutaj, ta wydała mi się jeszcze bardziej druzgocąca. Uznaję to mimo wszystko za plus, bo lubię czuć i przeżywać czytając czy oglądając film.  
  
   Niestety, podobnie jak we wcześniejszej części, w dalszym ciągu pojawiały się niedociągnięcia od strony technicznej – kilka literówek oraz kalek tłumaczeniowych. Moje czepialstwo może być kwestią tego, że obecnie szkolę się na tłumacza, i zapewne mogę bardziej zwracać na takie elementy uwagę. Z drugiej strony, kupując książkę, poprzez czytanie której podświadomie szlifuję język polski, wymagam, by była ona poprawnie złożona i nie zawierała błędów.  
  
   Ogólnie rzecz biorąc, cieszę się, że skończyłam kolejny tom. Te książki czyta się naprawdę szybko i bez wątpienia są bardzo emocjonujące. Mój stosunek co do postaci jest mieszany – Tom wydaje się zbyt dojrzały, stracharz jest praktycznie elementem scenografii, a Alice zachowuje się nieracjonalnie i czasem dziwnie mówi. Mimo to, książka niesamowicie pobudza moją wyobraźnię i bardzo podoba mi się świat, który dzięki niej widzę. Jedna z myśli, która pojawiła się w trakcie lektury, zainspirowała mnie i chciałabym ją w jakiś sposób wykorzystać. Byłoby fajnie napisać na jej podstawie np. opowiadanie, dlatego powstrzymam się z przybliżeniem, o co dokładnie mi chodzi.  
  
   Kiedy to czytacie, jestem w połowie trzeciej części. Jest ich w sumie trzynaście, nie licząc bestiariusza, i jakie by nie były, postanowiłam, że przeczytam je wszystkie. Brakujący jedenasty tom już do mnie idzie. Pewnie nie omieszkam pochwalić się ukończoną, długoletnią kolekcją. Mój problem z zebraniem wszystkich części polegał na tym, że pierwsze książki kupiłam w starym wydaniu, które możecie obejrzeć na zdjęciu. Bardzo mi się podobają – okładki imitują skórzane dzienniki, które w powieści prowadzi Tom. Niestety, przez te kilka lat, gdy zapomniałam o tej serii pojawiła się nowa edycja, która wybitnie nie przypadła mi do gustu. Stare wydanie przestało być dostępne w sklepach stacjonarnych, dlatego rozpoczęłam swoje polowanie na różnych stronach internetowych. Taka forma kupowania książek przypadła mi do gustu bardziej niż chciałabym przyznać. Obecnie preferuję książki używane od nowych, ponieważ mają więcej „charakteru” i „duszy”, a moment, kiedy odbieram paczkę, wzbudza emocje, które niegdyś towarzyszyły mi przy rozpakowywaniu świątecznych prezentów.  
  
   Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia niebawem. 
  

Ms 

Komentarze

  1. Nie słyszałam o tej sadze. Z chęcią po nia sięgnę, bo Twój opis mnie zaintrygował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem w stanie porównać tej serii z żadną inną, co moim zdaniem czyni ją ciekawą i wyjątkową. Mimo słów krytyki, serdecznie polecam! :)

      Usuń
  2. Ja też kupuję dużo używanych książek, bo niektórych tytułów nie sposób dostać. O tej sadze nie słyszałem wcześniej, ale twój opis jest bardzo zachęcający.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to przypadkiem nie taka forma kolekcjonerstwa u Ciebie? ;) Ja jestem fanką nowych książek, ale ze względów czysto praktycznych - nie niszczę ich czytając i mogę przekazać dalej, a używane często przychodzą zniszczone i nie ma co z nimi zrobić, bo przecież nie wyrzucisz. Na biblioteczkę niestety mam mocno ograniczone miejsce i trzymam tylko tytuły najlepsze z najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nie mam duszy kolekcjonera. Mam bardzo małą przestrzeń i cenię sobie miejsce. Podobnie jak u Ciebie, zostawiam tylko książki, do których wiem, że z jakichś powodów będę chciała wrócić. Ale lubię używane bardziej, bo tak jak Ty, z nowymi obchodzę się z bardzo delikatnie i po przeczytaniu ciężko stwierdzić, czy były ruszane. A te używane jednak są bardziej charakterne. No i nie przychodzą wcale w złym stanie! Muszę to pokazać na zdjęciach przy okazji recenzji następnych części ;)

      Usuń
  4. Słyszałam, że to warte uwagi lektury, muszę po nie sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja sama w sobie bardzo zachęcająca. Jednak czy aby ta seria nie jest skierowana do młodszych czytelników? I na ile motyw walki ze stworami, wiedźm i czarowników nie jest za bardzo już oklepany? Też jestem kolekcjonerem książek, bo każda przeczytana staje się członkiem rodziny i zajmuje kolejne honorowe miejsce na półkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria jest jak najbardziej skierowana do młodych czytelników, ale myślę, że nie stoi to na przeszkodzie, by i starsi czytelnicy mieli frajdę z lektury. Analogicznie jak w przypadku Harry'ego Pottera - czytałam tę serię mając lat sześć i w dalszym ciągu zdarza mi się do niej wrócić. Co do motywu stworów i wiedźm - "Kroniki Wardstone" wydają mi się oryginalne pod tym względem i wcale nie trącą myszką. Ciężko mi to wyjaśnić, ale nie jestem w stanie porównać tych książek z innymi, a to dobry znak.

      Usuń
  6. Delaney kojarzy mi się z inną tematyką. Hm...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne wydanie, choć szkoda, że nie jest wolne od błędów tłumaczeniowych czy językowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest doprawdy piękne, choć nie pokazałam jeszcze, co kryje się w środku, a warto zajrzeć :D

      Usuń
  8. książka pięknie wydana, sama okładka kusi, bardzo mnie zainteresowałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Osobiście za taką literaturą nie przepadam, ale znam kilka osób (w tym moją siostrę), które byłyby tą książką wręcz zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię fantastykę, ale przepadam też za innymi gatunkami. Po tej serii wezmę się za coś innego, ale jeszcze nie zdecydowałam za co. Jakieś propozycje? :)

      Usuń
  10. Świetna recenzja, ale książka raczej nie dla mnie, nie ten wiek i nie bardzo lubię fantasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu podejdzie ;) choćby z samego faktu nietypowego połączenia: fantastyka / horror dla dzieci!

      Usuń
  11. Wygląda na ciekawe książki. Teraz wątpię, aby udało mi się je przeczytać. Może w wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam teraz, tak żeby się ładnie wstrzelić w okres świąteczny :)

      Usuń
  12. Jak znajdę czas to przeczytam o ile będzie w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę biblioteki! Ja niestety mam daleko do najbliższej, i jeszcze nie jest najlepiej wyposażona :/

      Usuń
  13. Bardzo ładne okładki trzeba przyznać ma ta seria książek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Dlatego tak mi zależało, żeby zebrać je w tej wersji, a nie tej nowej. A'la skórzane okładki są mega klimatyczne i świetnie pasują do powieści - ma formę notatek głównego bohatera, spisywanych w oprawianym skórą notesie :D

      Usuń

Prześlij komentarz