źródło |
Siódmego grudnia
byłam świadkiem ważnego kulturowo zdarzenia. Właśnie tego dnia premierę miał
film pt. „Pół wieku poezji później”. Dlaczego jest to moim zdaniem takie niezwykłe?
Pamiętam jak na
pierwszym roku studiów koleżanka z grupy opowiedziała mi o projekcie filmowym
organizowanym przez jednego ze swoich znajomych – Jakuba Nurzyńskiego.
Zachęciła mnie wtedy do odwiedzenia powstałego już wtedy fanpage’a na
Facebooku. Niezwykle zaintrygował mnie pomysł stworzenia fanowskiej historii
osadzonej w uniwersum Wiedźmina, dlatego zaczęłam śledzić ten temat ciekawa, co
z tego wyjdzie. Od tamtej pory minęły cztery lata.
„Pół wieku poezji później” jest projektem fanowskim – z często powtarzanym
hasłem „od fanów dla fanów” na czele.
Fundusze pokryto ze źródeł crowdfundingowych (polakpotrafi.pl). Film zyskał tak duże zainteresowanie,
że z łatwością osiągnął wyznaczony budżet. Zespół zachęcony taką reakcją zaczął
rozważać rozbudowanie początkowego zamysłu – m.in. przedłużenie czasu trwania
(jeśli dobrze pamiętam, początkowo „Pół wieku poezji później” miał trwać ok. 30
min), inwestycję w lepszy sprzęt, efekty i charakteryzację. Przeredagowali
cele, wznowili zbiórkę i tym razem również się udało.
Rezultatem tego
projektu jest pełnometrażowy film fanowski osadzony w wiedźmińskim uniwersum,
którym może cieszyć się każdy z nas – „Pół wieku poezji później” dostępny jest bowiem
bezpłatnie w serwisie YouTube. Patroni mogli cieszyć się kinową premierą w
Warszawie na tydzień lub dwa przed opublikowaniem filmu w internecie. Plakat został
wybrany w wyniku konkursu organizowanego na Facebooku, do którego zgłosiło się naprawdę
mnóstwo osób. Niektóre z pomysłów bardzo wyróżniały się na tle innych swoją
oryginalnością i fantastycznie było patrzeć na to, jak odmienne podejścia i
interpretacje mieli różni autorzy.
źródło |
Tytuł „Pół wieku
poezji później” odnosi się bezpośrednio do dzieła, o którym w książkach
wspomina słynny bard Jaskier. Warto przy tym wspomnieć, iż w tej roli pojawia
się nie kto inny jak Zbigniew Zamachowski (!), wybitny aktor, lektor i
tekściarz, którego pod postacią Jaskra mogliśmy podziwiać w niesławnym, polskim
serialu pt. „Wiedźmin” z 2001 r.
Uwaga! Serial, o którym tu wspominam, nie ma nic
wspólnego z wychodzącą 20.12.2019 produkcją od Netflixa! Polski „Wiedźmin” był
smutnym podejściem do ekranizacji zbiorów „Ostatnie życzenie” oraz „Miecz
przeznaczenia”, zakończonych absolutną klapą. Piosenki Jaskra w wykonaniu
Zbigniewa Zamachowskiego oraz głos Michała Żebrowskiego od którego miękną kolana to mocne,
ale jedyne pozytywy tej produkcji. Nie warto.
Ostrzegam ludzi
spragnionych przygód Geralta – w tym filmie go nie znajdziecie, choć tu i
ówdzie w dialogach pojawią się o nim wzmianki i anegdoty. Głównym bohaterem
jest Lambert, wiedźmin, który podobnie jak Geralt często stacjonował w Kaer Morhen.
Inną ważną postacią jest Triss Merigold, wysłana na misję przez Lożę
Czarodziejek w celu pojmania niebezpiecznej zdrajczyni, wykonującej
eksperymenty z księgi Alzura – tej samej, z której czerpano wiedzę do Próby
Traw, pozwalającej na „stworzenie” wiedźminów. W wyniku nieszczęśliwych
wydarzeń dołącza do nich również Julian – syn Jaskra. I tu muszę przyznać – nie wiem,
co ten facet w sobie ma, ale najwidoczniej urok osobisty odziedziczył po ojcu. Obejrzycie,
a zrozumiecie co mam na myśli. Razem wyruszają, by położyć kres niecnym eksperymentom. Nie są jednak jedynymi, którym zależy na pozyskaniu księgi.
Uważam, że mimo to,
że film jest fanowski, nie należy traktować go ani krzty łagodniej. Zespół nie
składał się z laików, co sprawiło, że miałam spore oczekiwania co do „Pół wieku
poezji później”. I muszę przyznać, nie zawiodłam się. Po pierwsze: muzyka.
Ciarki na wejściu, ciarki na wyjściu i jeszcze gdzieś w trakcie. Cudowna,
klimatyczna, mocno idąca w ślady soundtracku z trzeciej części gry. Potem na
plus zdecydowanie postać Lamberta i gra aktorska Mariusza Drężka – absolutnie fenomenalna.
Następnie uważam, że owacje na stojąco należą się osobom odpowiedzialnym za
kostiumy i scenografię – pełne detali ubiory, przedmioty oraz nastrojowe lokacje
sprawiały, że z łatwością można się było zapomnieć w fantastycznym świecie.
Udział Zbigniewa Zamachowskiego, który jest filuternym mrugnięciem oka w stronę
fanów, absolutnie skradł moje serce. Ku mojemu zaskoczeniu, efekty specjalne
również były na bardzo wysokim poziomie (zawsze mam co do nich
obawy). Warto pochwalić też sceny walk na miecze – potrafię sobie tylko
wyobrazić, ile czasu musiało zająć opanowanie choreografii.
Jeśli chodzi zaś o
negatywy, to głównym są dla mnie dialogi. Bywały momenty, w których postaci
nawiązywały w żartach do książek lub gier – i to było super! Ale bywały również
niezręczne teksty. W pamięć zapadła mi najbardziej scena w karczmie, w której
jedna z siedzących na ławie bab wrzeszczy „No halo!”. Dźwięk ten niemal
zazgrzytał mi w uszach, bo wydawał się zdecydowanie zbyt współczesny i bardzo
odstający od świata przedstawionego. Dodatkowo muszę wspomnieć o braku
stabilizacji kamery – nie wszystkim to przeszkadza, zwolennicy twierdzą, iż
dodaje ona dynamiki. Ja jej nie cierpię, a tu niestety była obecna, co czasem
psuło w moim odczuciu naprawdę ładne, estetyczne kadry.
Podsumowując,
jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogłam przyglądać się procesowi powstawania
tego filmu, który po latach szczęśliwie zakończył się sukcesem! Jeśli jeszcze nie
oglądaliście, a jesteście ciekawi, „Pół wieku poezji później” znajdziecie
tutaj.
Jakie są Wasze
wrażenia?
Ms
ciekawa jestem tej produkcji
OdpowiedzUsuńŚmiało można zarezerwować sobie na nią jakiś wieczór :)
UsuńMyślę, że zdecydowanie spodobał by się mojemu tacie
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie przekaż tacie, że może obejrzeć ten film bez przeszkód na YouTube :)
UsuńDzięki. Muszę jednak mu w tym pomóc, bo tata nie ogarnia zbyt internetu :)
UsuńBardzo chcę obejrzeć, odkąd usłyszałam! Mam nadzieję, że znajdę na to czas przed Wiedźminem na Netflixie.
OdpowiedzUsuńNiedługo przerwa świąteczna! :D a to "tylko" film, nie serial :p
Usuń
OdpowiedzUsuńTo nie są moje klimaty, ale mojego męża już tak !!! Czekamy na serial. Polska wersja Wiedźmina bardzo mi nie odpowiadała.
Nic dziwnego, polski serial był tragiczny ;) ale nie wiem, czego oczekiwać po amerykańskiej odsłonie ^^"
UsuńCóż...propozycja, która spodoba się moim znajomym...ja niekoniecznie lubię takie klimaty. Jednak świetna recenzja i ciekawy opis Patrycja
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement :)
UsuńDla fanów tego gatunku to na pewno świetna rzecz :) KasiaK.
OdpowiedzUsuńOwszem! To duże osiągnięcie i wydarzenie, a dla fanów niezła gratka :D
UsuńNie słyszałam o tym projekcie, natomiast odnosząc się do serialu z 2001r. przyznam że nie byłam nim rozczarowana, owszem mogło być lepiej, ale mam wrażenie że to ogólnie nie był dobry moment dla polskich filmów. Za to bardzo sceptycznie podchodzę do ekranizacji Netflixa. Może warto sobie przypomnieć sagę?
OdpowiedzUsuńTeż jestem sceptycznie nastawiona do ekranizacji Neflixa. Ale dam szansę, a nuż mi się spodoba? :) I również wzięło mnie na przypomnienie sobie sagi. Idą święta, to idealna ku temu okazja!
UsuńNie słyszałam wcześniej o tym projekcie, ale wygląda na całkiem ciekawy. Będę musiała mu się bliżej przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńPolecam, to ciekawe przeżycie :D
UsuńMi się podobają takie fanowskie inicjatywy i oglądam, ale nie każdy je lubi ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Osobiście uważam, że to mega inspirujące i bardzo lubię takie inicjatywy :)
UsuńMoje klimaty, chętnie go oglądnę, może po świętach, kiedy będzie więcej czasu.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy Ci się spodoba :)
UsuńPozycja obowiazkowa dla każdego fana.
OdpowiedzUsuńWreszcie jest. Słyszałam już wcześniej o tej produkcji i bardzo jestem jej ciekawa. Dziękuję za ten wpis, kóry jeszcze bardziej rozbudził mój apetyt.
Ojej, bardzo mi miło☺️
Usuńnie słyszałam o tym projekcie, ale od teraz będę mu się bacznie przyglądać :-)
OdpowiedzUsuńProjekt doczekał się finału w postaci filmu, ale wszyscy nadal pilnie obserwują cyfry - czy uda się dobić miliona wyświetleń? Na ile języków uda się przetłumaczyć? Pod tym względem projekt nadal jest żywy ;)
UsuńNie widziałam "Pół wieku poezji później", ale widziałam polskiego Wiedźmina i dwa odcinki Netflixowego. Póki co ten polski dla mnie wygrywa, głos Zamachowskiego jest wspaniały, a Żebrowski w roli Geralda przystojniejszy niż aktor, który gra w produkcji Netflixa. zobaczymy co kolejne odcinki pokażą i jak to wpłynie na moją ocenę :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze Netflixowej wersji, ale muszę się zgodzić - jako Geralt Żebrowski podoba mi się bardziej niż Henry Cavill :P
Usuńostatnio ta tematyka mnie ciekawi planuje obejrzec :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, wystarczy tylko dostęp do YouTube ;)
Usuńz chęcią obejrzę, zobaczę czy jest jeszcze dostępny :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sprawdziłam i nadal jest :)
UsuńWidziałam w internecie co jakiś czas informacje o projekcjach, ale gdzieś umknął mi fakt, że film jest dostępny online. Już wiem, co będę robić dziś wieczorem ;)
OdpowiedzUsuńPodzielisz się wrażeniami po obejrzeniu? :D Jestem ciekawa czy Ci się spodoba ^^
Usuń