
Okoliczności
To nie jest tradycyjny post, związany z tekstem kultury, ale nadal odnosi się do tego, co robię w wolnym czasie. Niewiele osób wie, że lubię gotować, choć nie siedzę w tym od dawna. Bez problemu gotowałam sobie każdy posiłek podczas mojego rocznego pobytu w Japonii i miałam ogromną przyjemność przede wszystkim z planowania menu na tydzień. Po powrocie zainteresowałam się dietetyką (poszłam nawet na podstawowy kurs z którego mam dyplom! 😉) w poszukiwaniu odpowiedzi na odwiecznie prześladujące mnie pytanie: co to znaczy jeść zdrowo? Oczywiście dla każdego rozwiązanie będzie inne, ale myślę, że takie szkolenie rozjaśniło mi wiele ważnych dla mnie kwestii 😊
Od czasu pandemii przejęłam ster w kuchni i czułam się to mega usatysfakcjonowana, to przeciążona obowiązkami. O wiele trudniej planuje się posiłki dla dwóch osób - łączenie różnych potrzeb i kubków smakowych to nie lada wyzwanie. Szczególnie trudne było to w okresie, kiedy mój partner był na specjalnej diecie leczniczej. Z początku chciałam być jak najbardziej wspierająca i jeść to samo, jednak kuracja była dla mnie tak niezdrowa, że po tygodniu dałam sobie spokój i zaczęłam gotować nam oddzielne dania.
Obecnie zbieramy pokłosie tej diety, tzn. walczymy z brakami apetytu. Staram się, aby posiłki były przede wszystkim smaczne i przynosiły szczęście, odsuwając nieco na dalszy plan ich zdrowotne właściwości.
Założenia
Pomyślałam, że prowadzenie dziennika żywieniowego pozwoli mi kontrolować to, co jem i jak często przyrządzam dane posiłki. Często zmagam się z pytaniem: "co na obiad?" i obawiam się, że non stop sięgam po te same przepisy. Chciałabym wprowadzić większą różnorodność i mam nadzieję, że śledzenie i analizowanie swoich cotygodniowych tabelek sprawi, że z powrotem poczuję się pewnie w kuchni oraz poprawię swoje nawyki żywieniowe.
Rezultaty
Poniżej wstawiam wyniki z ubiegłego tygodnia, których trochę się wstydzę 😕 - wiele posiłków jest wysoko przetworzona, choć na swoje usprawiedliwienie mam to, że trafiło mi się sporo wyjść lub spotkań towarzyskich - przy takich okazjach trudno tego uniknąć.
Jestem zadowolona z wypracowanego przez siebie systemu - nie marnuję jedzenia, w tym tygodniu zdarzało mi się przekształcać obiady z jednego dnia w coś całkiem innego następnego 😁
Patrząc na tabelę chciałabym w przyszłości zmniejszyć ilość mąki pszennej i słodyczy - ostatnio bardziej się rozhulałam przez przygotowywanie łakoci dla gości i faktycznie zauważyłam, że częściej mam ochotę na deser 😅
Uwaga!
Powyższej tabeli nie należy brać jako jakiekolwiek wyznacznik dla własnej diety! Moim celem jest pokazywanie czytelnikom swojej przygody żywieniowej i zmian, które (mam nadzieję!) będzie można obserwować na przestrzeni tygodni.
Ms
Komentarze
Prześlij komentarz