Star Wars: Utracone Gwiazdy

Okoliczności

    Po przeczytaniu "Tell no one" (na temat tej książki pisałam tutaj) bardzo naszła mnie ochota na romans. Wspomniany powyżej tytuł zalicza się przede wszystkim do kryminału, ale wątek miłosny jest w nim tak silny, że musiałam spróbować czegoś bezpośrednio w tym klimacie. Dotychczas unikałam obu tych rodzajów, ale uznałam, że nadszedł najwyższy czas, aby wyjść ze swojej strefy komfortu i poznać gatunki, po które wcześniej nie sięgałam. 

    Tym sposobem, z polecenia, w moje ręce wpadła książka pt. "Utracone Gwiazdy" Claudii Gray. Mój pierwszy romans, a zarazem pierwsza powieść osadzona w uniwersum Gwiezdnych Wojen! 😄

Opis fabuły "Utraconych Gwiazd" 

    Do opisania fabuły posłużę się tekstem znajdującym się z tyłu okładki:

    "Macki Imperium Galaktycznego dosięgnęły wreszcie leżącej na Zewnętrznych Rubieżach planety Jelucan, na której młodego arystokratę Thane'a Kyrella i wieśniaczkę Cienę Ree łączy wspólne zamiłowanie do pilotażu. Gdy oboje dostają się do Akademii Imperialnej, są przekonani, że właśnie ziściły się ich najskrytsze marzenia. Kiedy jednak Thane na własne oczy doświadcza przerażających metod, które Imperium stosuje, by utrzymać w galaktyce rządy silnej ręki, zaczyna wątpić w słuszność własnych decyzji.

    Zgorzkniały i pozbawiony złudzeń, dołącza do rosnącego stopniowo w siłę Sojuszu Rebeliantów... zmuszając Cienę do dokonania wyboru między lojalnością wobec Imperium a uczuciem do człowieka, którego znała od dziecka.

    Czy stojący teraz po przeciwnych stronach barykady przyjaciele odnajdą sposób, by być razem? Czy ich wierność wobec przyświecających im celów poróżni ich, bezpowrotnie dzieląc galaktykę?"

    Wspomniani powyżej przyjaciele to moim zdaniem lekkie niedopowiedzenie, ale bohaterowie faktycznie potrzebują wiele czasu, aby zrozumieć swoje uczucia. Znają się w końcu od dziecka, a ich więź ewoluowała wraz z wiekiem i etapami życia, przez które przechodzili. Z początku niemal nierozłączni, każdą wolną chwilę spędzali na ćwiczeniach manewrów powietrznych, aby pewnego dnia dostać się do Akademii i zostać pilotami. Oboje dołączyli do szyków Imperium, bo tylko ono zapewniało im możliwość rozwoju pilotażu i podjęcia kariery za sterami statku. Jednak już podczas pobierania nauk ich więź zaczęła się psuć. Lata w Akademii spędzili niemal całkiem osobno, a po jej ukończeniu ich drogi miały się rozejść i z pewnością tak by się właśnie stało, gdyby nie rozwiali wcześniejszych nieporozumień i gdyby nie odkryli, że bardzo im na sobie zależy. 

    Po szoku i zawodzie, którego doznał na widok mieszkańców jednej z planet, Thane postanawia, że nie jest w stanie z czystym sumieniem dalej służyć pod sztandarem Imperium. 
Wolisz udawać, że pada deszcz, kiedy plują Ci w twarz?
Nie może jednak tak po prostu zostawić za sobą Cieny, dlatego przez komunikator stara się przekazać jej obmyślony na szybko plan ucieczki. Jest to o tyle ciężkie, że nie może tego zrobić wprost - wszelkie wiadomości i komunikaty mogą zostać sprawdzone, a Thane przechwycony i skazany za dezercję. Ale Ciena zna go przecież tak dobrze, z pewnością zrozumiała, co chciał jej przekazać, prawda...? 

    Nieprawda! Pomimo długo łączącej ich więzi nie są na etapie rozumienia się bez słów. Thane przechodzi na drugą stronę, a Ciena pozostaje na swoim stanowisku, rozdarta. Dziewczyna została wychowana w duchu honoru i wierności, przez co nie jest w stanie porzucić raz podjętej przysięgi - tej wobec Imperium. 
Czasami jesteśmy lojalni wobec więcej niż jednej rzeczy - powiedział machinalnie, z lekkim oporem, jednak i dużą dozą pewności. - W razie konfliktu musimy wybrać, wobec której strony być wiernym.
    Dodatkowo Cieną kieruje chęć zemsty za poległą z ręki Rebeliantów przyjaciółkę. Zdrada Thane'a wobec Imperium była tym samym zdradą przeciwko niej, ale z nieznanych sobie powodów nie potrafiła zmusić się, by wydać ukochanego. Pragnęła o nim zapomnieć, jednak myślała o nim podczas każdego starcia, jakie przeprowadzała z Rebelią, żyjąc w strachu, że chłopak jest na jednym ze statków wroga i to ona skończy jego życie, nigdy się nawet o tym nie dowiedziawszy. 
"Powinnam go nienawidzić - przekonywała samą siebie. - Muszę się nauczyć go nienawidzić." Jednak... nie potrafiła. Nie mogłaby. Nigdy.

Przemyślenia

    Uważam, że ta książka rewelacyjnie pokazuje, że w uniwersum Gwiezdnych Wojen to nie ludzie są źli, a system. Oglądając filmy odniosłam wrażenie, że podział na dobrych i złych jest jasno określony, podczas gdy czytając "Utracone Gwiazdy" bardziej dotarło do mnie, że to, po której stronie znaleźli się nasi bohaterowie jest w dużej mierze przypadkowe. Gdyby istniały inne placówki szkolące profesjonalnych pilotów, być może nasza dwójka nigdy nie dołączyłaby do imperialnej floty. Czy Thane zdecydowałby się na dezercję, gdyby nie miał pewności, że Ciena za nim podąży?

    Zarówno Imperium jak i Rebelia ma krew na rękach, ale należy pamiętać, że każdą z tych grup tworzą ludzie (bądź inne rozumne istoty, często humanoidalne), którzy mają swoje przekonania, przeżywają emocje, nawiązują więzi. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, to tak naprawdę pierwotny podział na ciemną i jasną stronę, rozumiany jako podział na dobro i zło, jest niemożliwy.

    Jak już wspominałam, "Utracone Gwiazdy" to pierwsza książka z uniwersum Gwiezdnych Wojen, jaką miałam okazję przeczytać. Jestem świeżo po ponownym obejrzeniu pierwszych sześciu filmów i muszę przyznać, że lektura po takim przygotowaniu to wyjątkowe doznanie. Kilka wydarzeń, których byłam świadkiem na ekranie, miało w tej książce ogromne znaczenie i cieszę się, że mogłam przeżywać te sceny raz jeszcze w mojej wyobraźni, widziane z różnych perspektyw, ale nadal czerpiące z kinematograficznych kadrów. 

    Wątek romantyczny nie należy może do najbardziej typowych, jakie znajdujemy zazwyczaj w romansach, ale pomimo kosmicznych okoliczności nie miałam problemu, aby utożsamiać się z bohaterami. Muszę jednak przyznać, że czasami Ciena wydawała mi się przesadnie uparta i zaczynała mnie przez to irytować. Rozumiem, że pozostawała wierna swoim ideałom, ale były momenty, kiedy wszystko wokół niej błagało o to, by się zmieniła (bezskutecznie). I choć wszystkie wątki i pobudki są zrozumiałe i wytłumaczone, to te dotyczące więzi pomiędzy Cieną a Thanem wydawały mi się niejednokrotnie lekko naciągnięte. 

    Podsumowując, "Utracone Gwiazdy" bardzo przypadły mi do gustu i z pewnością sięgnę po kolejną książkę z tego uniwersum. Wiem, że praktycznie każdy tom ma innego autora, a poziomy diametralnie się różnią, ale jeśli mam znaleźć kolejną tak przyjemną lekturę jak ta, to z pewnością warto. Język jest niezwykle przyjemny, dzięki czemu całość bardzo szybko się czyta. Główną zaletą był dla mnie z pewnością świat przedstawiony, który był pewnie tym wierniejszy, że dzięki filmom wiedziałam, jak powinny wyglądać miejsca, statki czy przedmioty. Lektura "Utraconych Gwiazd" była dla mnie ciekawą i stymulującą przygodą, polecam!

Ms

Komentarze